poniedziałek, 30 stycznia 2017



Polak chojrak na stoku..








Mamy dobrze rozbudowaną bazę wyciągów w Białce, Bukowinie Tatrzańskiej. Poza samymi wyciągami do naszej dyspozycji są kąpiele termalne, kuchnia i atrakcje regionalne.


Czego chcieć więcej?


Przede wszystkim komfortu, bezpieczeństwa jazdy. Co daje się często zauważyć na stokach, sporo jeszcze nam brakuje umiejętności i wiedzy. Czasem też niestety rozumu.Za to frekwencja jest wysoka. Niejednokrotnie w sobotni, czy niedzielny poranek wspaniały wypad na narty, kończył się najpierw staniem w długiej kolejce do wyciągu a następnie kluczeniem i wyszukiwaniem wolnego miejsca do przejazdu. To zdecydowanie wpływa na nasze zadowolenie z wyjazdu. Sprawia, że mimo zakupionego kilkugodzinnego karnetu, trzeba zrezygnować z jazdy,- a raczej ze stania w kolejkach i męki zjazdu.


Do rzadkości należy jeszcze w Polsce ratrakowanie stoku w połowie dnia, a stoki zazwyczaj otwarte są przez cały dzień do 21/22 godziny. W zależności od panujących warunków atmosferycznych jazda w godzinach wieczornych po rozjeżdżonym stoku nie należy do przyjemności.


Po dłuższym  okresie oczekiwania, na Podtatrzu udało się uruchomić kartę , która obejmuje kilka ośrodków narciarskich plus dodatkowe atrakcje takie jak choćby lodowisko. Okres ferii na dobre się rozpoczął. Polacy tłumnie uderzyli do Białki. W tym rejonie to jedna z miejscowości, z dużą ofertą rekreacyjną dla fanów jazdy na śniegu.






Polacy narty uwielbiają, to fakt niezaprzeczalny. Szkoda tylko, że nie wszyscy jeżdżą świadomie. Używając rozumu. Nie wymagam tutaj od każdego aby zapoznawać się z dekalogiem narciarskim (choć idealnie byłoby jednak znać zasady ruchu na stoku), niemniej każdy powinien świadomie korzystać z infrastruktury zimowej.


Oczywiste jest, że jedziemy na narty by odpocząć, zażyć ruchu na powietrzu w pobliżu gór. Nie chcemy przecież spędzić tego czasu w szpitalu, czy później na długotrwałej rehabilitacji.


Niestety to co zobaczyłam ostatnio na stoku, powoduje, że post musi być o tematyce bezpieczeństwa, bo poziom brawury i  głupoty na stokach rośnie w zatrważającym tempie.






Bierzemy kilka dni wolnego, zmieniamy otoczenie, tutaj jesteśmy wolni, nikt nas nie zna. Zimno swoje robi, zatem wspomagamy się góralskimi herbatkami, a po nich ruszamy na deski, niejednokrotnie mknąc z prędkością, która nijak ma się do reprezentowanej techniki. Nie patrzymy jak jadą osoby obok, przed nami. Po co, przecież jadę ja, no i ja zjadę najszybciej. Pokażę wszystkim..


Efekty tej nierozwagi obserwowałam na każdym kroku. Nie było godziny aby nie dała się słyszeć syrena zapowiadająca zjazd skuterów z ratownikami. ‘Szczytne’ statystyki tego sezonu w Białce są następujące: dzienny max akcji ratowniczych obsłużonych przez TOPR w Białce to 40 ( złamania, zwichnięcia) analogicznie, ubiegły sezon było to 36 wyjazdów(dzienny max).  Średnia dzienna ilość to 14.


Poza ilością wypadków, kolejkami i tłokiem przy wejściu na wyciągi, problemem z zaparkowaniem na i tak dość sporych parkingach, zastanawiam się za co tu się w ogóle płaci??


No i nie będę tu już pisać o alternatywnych ośrodkach Alpejskich. Wystarczy spojrzeć za ‘płot’ do sąsiedniej Słowacji, gdzie w zasadzie za dość podobne pieniądze, znajdziemy coś czego w Polsce niestety jeszcze nie ma…






Dość długie, przestronne trasy, spokój i mniej tłoku. A co za tym idzie większe bezpieczeństwo. Nie trzeba wcale daleko jechać. Przykładem choćby ośrodek narciarski Rohace. Jest on oddalony zaledwie ok.30 km od przejścia granicznego w Chyżnem.



Czy to dobre rozwiązanie? dla mnie z pewnością tak. Oczekuję jazdy bezpiecznej i komfortowej. 


Wyraź swoją opinię, zostawiając komentarz.
Jeśli podobał Ci się ten wpis, podziel się nim na Facebooku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz