czwartek, 29 czerwca 2017




Dlaczego pomalowali budę dla psa i 'Franię' w Zalipiu?





Tematyka Zalipia i malowanych chat już dawno gdzieś mi po głowie chodziła. W końcu dotarłam i co udało mi się dowiedzieć oraz zobaczyć przekazuję w bieżącym poście. Warto zapoznać się z tą kolorową tradycją.



Przenosimy się zatem do Zalipia, zlokalizowanego między Tarnowem a Buskiem-Zdrojem. Tam życie toczy się innym rytmem. Rytmem związanym z farbami, pędzlami, wiosennym konkursem’ Malowana Chata’…


Czy malują bo lubią?Bo lubią kwiaty, wzory i kolory? Z pewnością też. Niemniej powodem powstawania tak kwiecistych malunków na domach ( a w zasadzie na wszystkim na czym tylko się da) nie jest samo artystyczne zacięcie mieszkańców, ale czysto praktyczna potrzeba .


Zwyczaj ten trwa już od końca XVIII wieku i nie tylko dotyczy samego Zalipia, ale całego Powiśla Dąbrowskiego. Inicjatorką trendu była wybitna artystka Felicja Curyło.


Jeszcze gdy żyła, jej dom był na celowniku turystów zainteresowanych jej twórczością. Obecnie znajduje się tam muzeum, do którego polecam skierować swoje kroki na wstępie zwiedzania wsi.


Początkowo chaty zdobiono jedynie wewnątrz i też nie tak kolorowo jak obecnie. W ówczesnych domostwach nie było kominów a jedynie dziura w dachu, którą dym uchodził na zewnątrz. Zadymione ściany nie wyglądały estetycznie. Stąd też Felicja i inne gospodynie rozpoczęły inicjalnie pokrywać dymne plamy tzw. ‘packami’ malowanymi wapnem i prostymi pędzlami.


Ze ścian, sufitów, poprzez meble wyszły z packami na zewnątrz, do budynków gospodarczych, płotów... Tak z czasem zaczęło się zdobienie całego gospodarskiego obejścia, pojawiły się również kolory i motywy kwiatowe.



Franię Pani Danuta też ozdobiła.


Tradycja nie umiera w wręcz rozkwita. Co roku na wiosnę organizowany jest konkurs ‘Malowana Chata’ , do którego przystępuje około 90 osób. 18 czerwca bieżącego roku odbył się 54 konkurs, do którego przystąpiła również Pani Danuta Dymon.


Pani Danuta zaprosiła nas do środka swojego zwykłego/niezwykłego domu aby z dumą pokazać dzieła, które wraz z córką tworzy od wielu lat. Oglądamy kuchnie, korytarz, kotłownie, ogród i ściany budynków gospodarczych, stodoły. Hmm, trudno znaleźć tam jakąkolwiek niepomalowaną rzecz.


Gospodyni pokazuje zdjęcia , oraz wspomina o wizytach dziennikarzy, przeprowadzających z nią wywiady. Ujawnia także ile bólu i wysiłku wkłada w to aby powstały jakże przyciągające wzrok malowane dzieła.


Poza muzeum Felicji, koniecznie należy udać się do Domu Malarek, zobaczyć szkołę, oraz wnętrze Kościoła. Tak naprawdę w pobliżu wspomnianych wyżej miejsc, mijamy wiele domów, które zachwycają malowidłami. Nie da się obok nich przejść obojętnie. Co nie znaczy, że można wejść do środka. Nie są to obiekty muzealne, a zwykłe domy mieszkalne. Zatem oglądamy je tak aby nie zakłócać spokoju ich mieszkańcom.







Piec kuchenny w zagrodzie Felicji Curyło.




Piec, część zimowa.



















W 'Domu Malarek'.
















W ogrodzie Pani Danuty.




'Obejście' Pani Danuty-pod stodołą.




Pani Danuta z dumą prezentuje swoje malarskie rewolucje kuchenne ;-)




Maszyna do szycia, pod domem Pani Danuty.











Zatem szykujcie aparaty i w drogę do Zalipia !


Wyraź swoją opinię, zostawiając komentarz.
Jeśli podobał Ci się ten wpis, podziel się nim na Facebooku!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz