wtorek, 4 lipca 2017



WIELKIE NIESTRAWNOŚCI…CZYLI MOJE PERTURBACJE Z WŁOSKĄ KUCHNIĄ







To zupełnie niesprawiedliwe. Jeden kraj i tak wiele do zobaczenia, poznania, spróbowania. Każdy region zupełnie inny. Ciekawy, warty odwiedzin. W dzisiejszym poście powzdycham do kuchni z Półwyspu Apenińskiego.


A jest do czego.


Każdy pobyt, pozwala odkryć inne smaki. Jadąc do Włoch mowy nie ma by być głodnym a tym bardziej by nie zjeść dobrze. Jedyny problem jaki może wystąpić przy tej okazji, to chyba niestrawności spowodowane przejedzeniem. Bo samo jedzenie to bajka.


Kraj ma przeogromną historię, bowiem zarządzany był poprzez wieki przez najeźdźców z różnych zakątków świata. Każde takie rządy pociągały za sobą również asymilację nowych tradycji  i smaków kulinarnych. Od Sycylii poprzez Toskanię do Tyrolu niby ten sam kraj, jednak potrawy zupełnie inne.


Co je łączy ?


Pasja , dobór składników, ich świeżość, jakość i wykonanie- tu i teraz!


Nie będę pisać o wspaniale zrobionej kawie. Była, w ilościach nieprzyzwoitych, ale w Italii inaczej być nie może. Nie będę pisać o Calzone, ani o Tiramisu, choć to również było.


Skupię się na miejscach, w których przypadkiem( a raczej używając logiki i ‘podróżniczego nosa’) albo i z polecenia spróbowano potraw genialnych w swej prostocie. Tak pysznych, że nie wypadało pozostawić nic innego jak całkowicie opróżnionego talerza oraz coperto (standardowo doliczane do rachunku, średnio ok 2 euro/osoba).


Mój numer 1 to pizza. Nie ta z Neapolu , choć niczego jej nie ujmuję. Po prostu przemówił do mnie smak Specku ( SPECJAŁ POŁUDNIOWEGO TYROLU). Albowiem to właśnie pizza z szynką, czyli tzw Speck’iem oraz mozzarella w rolach głównych uwiodły moje podniebienie. Miało to miejsce w Trydencie. Lokali godnych uwagi z pewnością nie brakuje aczkolwiek, polecam Antico Pozzo przy Vicolo della Sat 6.


Kolejne miejsce, w którym warto zjeść ( na stolik trzeba sobie zasłużyć, poczekać ;-) to Pizzeria Primavera przy Via Suffragio 92.  W porze obiadowej czynna 2 godziny, zapełniona po brzegi klientela lokalna. Miejsce z historią, jedzenie cóż… nic nowego nie napiszę. Polecam do wypróbowania!


Numer 2 to Bigoli. Wspaniały na świeżo robiony makaron. Wyglądem może przypominać spaghetti. Ale jest nieco grubszy. W smaku zdecydowanie lepszy. Pierwsze spotkanie z Bigoli miało miejsce w Mantovie. Wyglądem danie może nie ujmowało, ale ten smak.. Bigoli + sos cebulowo-sardelowy. Poezja. Adres dla zainteresowanych to Viale Fiume 11 Mantova. Na szczęście dało się spotkać tu i ówdzie pożniej miejsca z Bigoli, zatem nie tylko Mantova Bigoli słynie!


Paradoksalnie , dla mnie Polski, przyzwyczajonej do obrusów, zdziwieniem było to, że we Włoszech może nie nagminnie, aczkolwiek bardzo często spotyka się gastronomie, w których obrusa nie spotkasz. Zamiast tego jest zwykła rolka papieru, częstokroć służąca za ‘brudnopis’ , dla Włocha rozliczającego rachunek.



Czy to problem, że nie ma obrusa, jeśli w zamian dostaje się tak pyszne jedzenie?


Jeden ze specjałów Verony to Risotto Amaraone z truflami. Nietypowe to wykonanie risotto w mojej opinii nie tylko przez wygląd. Albowiem Amaraone to wytrawne wino. Oczywiście potrawa zasługuje na swą popularność,posiada ciekawy smak,warty skosztowania. Można to uczynić m.in. w Hosteria la Vecchia Fontanina przy Piazzetta Chiavica n.5.


Ravioli w Casa del Pane Osteria w Mantovie ( gdzie nie tylko można zjeść, ale również zakupić wiele,wiele kulinarnych specjałów! )…tak będę pisać i pisać…Wspomniane dania to zaledwie namiastka. Zaproszenie do rozpoczęcia kulinarnej podróży. Życzę każdemu by znalazł swoje ulubione kulinarne punkty na Włoskiej mapie i podzielił się nimi ze mną. Chętnie skosztuję ! :-)


BUON APPETITO





Gnocchi




BIGOLI z sosem cebulowo-sardelowym!




znów BIGOLI 








Mantova i ravioli 


Pizza w Veronie


Bez espresso ani rusz!


Speck pizza -Trydent




Risotto Amaraone-Verona








Wyraź swoją opinię, zostawiając komentarz.
Jeśli podobał Ci się ten wpis, podziel się nim na Facebooku!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz