poniedziałek, 13 czerwca 2016



Z pazurkami i ząbkami,-comida Peruana,-czyli podróże kulinarne !




Mercado w Trujillo-chicharrones


Choć kuchnia naszych mam jest naprawdę wspaniała. Doceniana również poza granicami naszego kraju. Obcokrajowcy cenią sobie Polską kuchnię dawną, domową. Choć słowo ‘’pierogi’’ nie zawsze potrafią wypowiedzieć ich smak dobrze znają.


Wystarczy jednak przekroczyć Ocean Atlantycki i znajdziemy się w zupełnie innej sferze kulinarnych smaków. Mowa tu o kuchni z Ameryki Południowej a dokładnie z Peru.


Tak naprawdę trzeba by przemierzyć kraj i wzdłuż i wszerz by poznać tą różnorodną kuchnię. W skrócie można powiedzieć, że w pasie ‘’costa’’ zjemy ryby. W części ‘’sierra’’ ostrzejsze, pikantne potrawy i na koniec w ‘’selvie’’ egzotyczne owoce.




Kulinarny targ w Limie



Kuchnia ta już  na pierwszy rzut oka przyciąga zapachem, kolorami oraz totalną odmiennością. Zupełnie nie przypomina jedzenia serwowanego w Polsce.


Przed wyjazdem oczywiście zaliczyłam szczepienia, m. in. te, które odpowiadają za zmianę flory bakteryjnej. Niemniej widząc w pierwszym tygodniu pobytu stoiska ‘’en la calle’’, trzymałam się podstawowych zasad. Jedzenie musi być dobrze wysmażone plus do tego powinien być alkohol. Na wszystko zaszczepić się przecież nie można ;-) Tak oto spróbowałam pierwsze ‘’papa rellena’’. Czyli ziemniak z nadzieniem mięsnym lub warzywnym.


To dopiero początki. Ale tu już widać, że kuchnia ta opiera się na prostych, naturalnych składnikach. Nasze ulubione ziemniaczki wywodzą się właśnie stąd. Wielka szkoda, że w kraju nie możemy spróbować choćby 1/10 odmian, które są dostępne w Peru. Nie sam różnorodny smak,ale także kolory i ich wygląd. To prawdziwe okazy, które w niczym nie przypominają naszych żółto-brązowych ziemniaków.


Sokowa strefa - Arequipa


Kolejne ‘’plato’’  to ''ceviche''. Czyli danie z  surowej białej ryby, z  limonką, cebulą i chili. Wspaniała ryba. Tutaj polecam miejsce, gdzie jest doskonale przyrządzana. To Lima i restauracja ‘’Canta Rana’’ J.Zlokalizowana w przepięknej dzielnicy Limy, Barranco!  W porze lunchu trudno o miejsce, warto przyjść wcześniej.  Oczywiście w Limie, na Miraflores jest więcej miejsc, gdzie można naprawdę dobrze zjeść, przy okazji podziwiając z Costa Verde ocean.


Niemniej już od samego początku, ciągnęło mnie do kuchni ‘’ulicznej’’. Spacerując po ‘’mercados’’, widząc ogrom warzyw i owoców nogi same kierowały się w stronę gastronomicznej części targu.



Mercado San Pedro- Cuzco



Widząc takie ilości ziemniaków, kukurydzy, bananów i generalnie owoców i warzyw można dostać oczopląsu. Idealnym rozwiązaniem, są tu bardzo popularne stoiska z sokami,które są wyciskane na miejscu. A ilość kombinacji oraz owoców, powinna zadowolić nawet wybrednych. Polecam soki w Arequipie i Cuzco.




Jest to bowiem standardem, że można zjeść świeżo ugotowane dania na targu, wraz z ludnością lokalną. Nie chodzi tu nawet o ceny, które są porażająco niskie. To jedzenie jest po prostu bardzo dobre. Nikt tam nie żałuje, porcje są konkretne. Ryżu więcej niż w Chinach.. Wszystko świeże.


Po miesiącu pobytu, uznałam, że  najwyższa pora zacząć jeść na ulicy. Żołądek powinien już być przystosowany. Tak się zaczęło…Gdziekolwiek bym nie pojechała, tam przecież musi być ‘’mercado’’ ze swoimi rarytasami.. Choć wiadomo, że nie w każdym miejscu ma się ochotę jeść.. Szukamy miejsc ‘’w miarę’’…higienicznych…


Mięsne stoisko- Trujillo


Danie narodowe Peru to Cuy, czyli świnka morska. Jest ona przyrządzana w całości, z pazurkami, ząbkami. Dopiero na końcu dzielona na części. Przekazuję za zaprzyjaźnionymi Peruwiańczykami, że jest to danie ‘’muy rico’’.  Niestety brakło mi odwagi aby spróbować. Może następnym razem.




Cuy



Takie wspaniałości jak Anticuchos, czyli serca wołowe; quinoa- komosa ryżowa; rocoto relleno,-papryka faszerowana,; seco de cabrito- pieczone koźlę; palta a la jardinera- awokado z nadzieniem warzywnym; gotowana kukurydza.. . trzeba spróbować koniecznie.


Z napojów, mnie bardzo przypadła do gustu chicha morada, czyli napój ze sfermentowanych ziaren kukurydzianych.  Dużo pije się ‘’infusiones’’ czyli herbatek ziołowych. Popularna jest mate de coca.


Podsumowując. Widząc talerz, na którym znajduje się makaron, ryż, ‘’papas fritas’’, jajko sadzone, mięso, awokado,- myślę sobie, co to za szalona kombinacja. Próbujesz i jesteś sprzedany. Ta kombinacja jest naprawdę dobra. Nie wierzysz, sprawdź w Peru ;-)









Buen provecho !


Wyraź swoją opinię, zostawiając komentarz.
Jeśli podobał Ci się ten wpis, podziel się nim na Facebooku!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz