Z pazurkami i ząbkami,-comida Peruana,-czyli podróże
kulinarne !
Choć kuchnia naszych
mam jest naprawdę wspaniała. Doceniana również poza granicami naszego kraju. Obcokrajowcy
cenią sobie Polską kuchnię dawną, domową. Choć słowo ‘’pierogi’’ nie zawsze potrafią
wypowiedzieć ich smak dobrze znają.
Wystarczy jednak
przekroczyć Ocean Atlantycki i znajdziemy się w zupełnie innej sferze
kulinarnych smaków. Mowa tu o kuchni z Ameryki Południowej a dokładnie z Peru.
Tak naprawdę trzeba by
przemierzyć kraj i wzdłuż i wszerz by poznać tą różnorodną kuchnię. W skrócie
można powiedzieć, że w pasie ‘’costa’’ zjemy ryby.
W części ‘’sierra’’ ostrzejsze, pikantne potrawy i na koniec w ‘’selvie’’
egzotyczne owoce.
Kuchnia ta już na pierwszy rzut oka przyciąga zapachem,
kolorami oraz totalną odmiennością. Zupełnie nie przypomina jedzenia
serwowanego w Polsce.
Przed wyjazdem
oczywiście zaliczyłam szczepienia, m. in. te, które odpowiadają za zmianę flory
bakteryjnej. Niemniej widząc w pierwszym tygodniu pobytu stoiska ‘’en la calle’’,
trzymałam się podstawowych zasad. Jedzenie musi być dobrze wysmażone plus do
tego powinien być alkohol. Na wszystko zaszczepić się przecież nie można ;-) Tak oto spróbowałam pierwsze ‘’papa rellena’’. Czyli
ziemniak z nadzieniem mięsnym lub warzywnym.
To dopiero początki.
Ale tu już widać, że kuchnia ta opiera się na prostych, naturalnych
składnikach. Nasze ulubione ziemniaczki wywodzą się właśnie stąd. Wielka
szkoda, że w kraju nie możemy spróbować choćby 1/10 odmian, które są dostępne w
Peru. Nie sam różnorodny smak,ale także kolory i ich wygląd. To prawdziwe okazy, które w niczym nie przypominają naszych żółto-brązowych ziemniaków.
Kolejne ‘’plato’’ to ''ceviche''. Czyli danie z surowej białej ryby, z limonką, cebulą i chili. Wspaniała ryba. Tutaj
polecam miejsce, gdzie jest doskonale przyrządzana. To Lima i restauracja ‘’Canta
Rana’’ J.Zlokalizowana
w przepięknej dzielnicy Limy, Barranco! W
porze lunchu trudno o miejsce, warto przyjść wcześniej. Oczywiście w Limie, na Miraflores jest więcej
miejsc, gdzie można naprawdę dobrze zjeść, przy okazji podziwiając z Costa
Verde ocean.
Niemniej już od samego
początku, ciągnęło mnie do kuchni ‘’ulicznej’’. Spacerując po ‘’mercados’’,
widząc ogrom warzyw i owoców nogi same kierowały się w stronę gastronomicznej
części targu.
Widząc takie ilości
ziemniaków, kukurydzy, bananów i generalnie owoców i warzyw można dostać
oczopląsu. Idealnym rozwiązaniem, są tu bardzo popularne stoiska z sokami,które są
wyciskane na miejscu. A ilość kombinacji oraz owoców, powinna zadowolić nawet
wybrednych. Polecam soki w Arequipie i Cuzco.
Jest to bowiem
standardem, że można zjeść świeżo ugotowane dania na targu, wraz z ludnością
lokalną. Nie chodzi tu nawet o ceny, które są porażająco niskie. To jedzenie
jest po prostu bardzo dobre. Nikt tam nie żałuje, porcje są konkretne. Ryżu więcej niż w Chinach.. Wszystko
świeże.
Po miesiącu pobytu,
uznałam, że najwyższa pora zacząć jeść
na ulicy. Żołądek powinien już być przystosowany. Tak się zaczęło…Gdziekolwiek
bym nie pojechała, tam przecież musi być ‘’mercado’’ ze swoimi rarytasami.. Choć
wiadomo, że nie w każdym miejscu ma się ochotę jeść.. Szukamy miejsc ‘’w miarę’’…higienicznych…
Danie narodowe Peru to Cuy, czyli świnka morska. Jest ona
przyrządzana w całości, z pazurkami, ząbkami. Dopiero na końcu dzielona na części.
Przekazuję za zaprzyjaźnionymi Peruwiańczykami, że jest to danie ‘’muy rico’’. Niestety brakło mi odwagi aby spróbować. Może
następnym razem.
Takie wspaniałości jak
Anticuchos, czyli serca wołowe; quinoa- komosa ryżowa; rocoto relleno,-papryka
faszerowana,; seco de cabrito- pieczone koźlę; palta a la jardinera- awokado z
nadzieniem warzywnym; gotowana kukurydza.. . trzeba spróbować koniecznie.
Z napojów, mnie bardzo
przypadła do gustu chicha morada, czyli napój ze sfermentowanych ziaren kukurydzianych. Dużo pije się ‘’infusiones’’ czyli herbatek
ziołowych. Popularna jest mate de coca.
Podsumowując. Widząc
talerz, na którym znajduje się makaron, ryż, ‘’papas fritas’’, jajko sadzone,
mięso, awokado,- myślę sobie, co to za szalona kombinacja. Próbujesz i jesteś
sprzedany. Ta kombinacja jest naprawdę dobra. Nie wierzysz, sprawdź w Peru ;-)
Buen provecho !
Wyraź swoją opinię, zostawiając komentarz.
Jeśli podobał Ci się ten wpis, podziel się nim na Facebooku!