wtorek, 26 lipca 2016



Machu Picchu, MARAVILLA- musisz tam być!








Chcę opisać, przynajmniej spróbować opisać , jak dotrzeć do Machu i mieć na tyle czasu żeby móc w spokoju delektować się jego niesamowitym pięknem. Cóż, reklamy nie zamierzam mu robić ..nie trzeba, sama wyjdzie podczas pisania/odczytywania tekstu..

Jak to się zaczęło?

Banał,-wiadomo być w Peru i nie zobaczyć Machu…Dobrze byłoby na własne oczy przekonać się jak wygląda miejsce, które słynie w całym świecie. Mieć swoje zdanie na temat tego cudownego ‘’zabytku’’ (znajduje się  na liście siedmiu turystycznych cudów świata). No to pojechałam..




Jak dotrzeć?

Możliwości jest kilka. Wybrałyśmy opcję dojazdu busem z Cuzco do parkingu tzw. Hidroelectrica. Stamtąd można udać się koleją do miasteczka Aguas Calientes, lub pieszo wzdłuż torów.  Pokonanie 11 km. zajęło nam ok. trzech godzin. To całkiem przyjemny spacer, przez dżunglę, trzeba tylko być czujnym, przy przechodzeniu w tunelu( co oczywiście ze względów bezpieczeństwa jest zabronione), czy nie zbliża się pociąg.












Cóż, spacer polecam każdemu, kto wcześniej nie miał do czynienia z namiastką dżungli. Spotykamy bowiem interesującą florę. ( z fauny udało mi się zobaczyć najcudowniejsze, kolorowe, olbrzymie motyle. Niesamowite móc oglądać je w ruchu, a nie jako okazy w muzeum!)  Miałam to szczęście, że towarzyszką mojej podróży była Brazylijka, na co dzień mieszkająca niemalże w dżungli… dzięki temu wszystkie moje ciekawskie pytania otrzymały odpowiedź J




Aguas Calientes

Docieramy do miasteczka Aguas Calientes, czy inaczej Machu Picchu Pueblo. Tam mamy dwa noclegi. Miasteczko otoczone górami. W sumie mogłabym porównać do naszego Zakopanego. Poza bliskością Inkaskich ruin, a także wód termalnych- nic tam mnie nie zauroczyło…wręcz odwrotnie..




Polecono nam, aby zarezerwować dwa noclegi w Aguas. Była to doskonała wskazówka. Ruiny dostępne od 6 do 17. Dzięki temu, mogłyśmy spędzić tam calutki dzień, aż do zamknięcia. Standardowo, jeśli jest się z biurem aby zdążyć na parking, trzeba opuścić ruiny już ok. 11,- co dla nas było ogromną stratą.. Jeśli myślisz się tam wybrać, to skorzystaj z tej rady!

Kto rano wstaje,- podziwia mgłę ?!


Dzień dla nas zaczął się o 4. Wyjście na szlak 4:30. Rozpoczyna się on od wyjścia na most, który otwierany jest o 5. Słysząc niesamowite historie o podziwianiu wschodu słońca na szczycie, planujemy dotrzeć na górę najszybciej jak się da..

Korzystamy z usług przewodnika, z którym mamy umówione spotkanie o 6:15, już na górze. Wejście na górę zajmuje ok. 50 minut. Spodziewałam się, że będzie to większe wyzwanie ;-)




Zaczynamy wychodzić nocą, w ciemnościach.  Z czasem mrok zaczyna przeganiać światło dzienne. Kroczymy we mgle, powoli zaczynają się wyłaniać chmury zza których daje się zobaczyć fragmenty Andyjskich szczytów otaczających ten, do którego zmierzamy.

Ruiny.




Docieramy na miejsce, przekraczamy bramki wejściowe, nadal otoczeni mgłą. Wraz z przewodnikiem rozpoczynamy spacer między ruinami, spowitymi mgłą. Sprawiają bardzo tajemnicze wrażenie.. Z czasem mgła opada, robi się coraz jaśniej. Wschodu słońca jednak nie udaje się nam zobaczyć.




Historie, które opowiada nam przewodnik przedstawię w poście za tydzień. Około godziny 11 pogoda całkowicie się zmienia. Słońce wcześniej delikatne, zaczyna naprawdę mocno grzać.  Ta zmiana pogody, pozwala nam zobaczyć zupełnie inne oblicze ruin. Niemniej równie piękne.

Spacerujemy tarasami, podziwiając zachowane budowle, zastanawiając się nad ich przeznaczeniem, historią.. Naprawdę znajdujemy się w niesamowitym miejscu. O którym wiele niestety nie wiemy..




Wspinamy się na pobliskiej świątyni Intipunku, z której rozciąga się wspaniała panorama na ruiny, oraz okalające je szczyty Wayna i Machu Picchu.


Mamy na tyle czasu aby móc pozwolić sobie na odpoczynek i spokojne zwiedzanie, bez pośpiechu. We wczesnych godzinach popołudniowych, daje się odczuć spadek ilości turystów w ruinach.




Ich miejsce zastępują lamy, które  stoicko wypasają się, nie zważając na rangę miejsca. Wpisują się w otoczenie doskonale. Co też nie dziwi, że są jedną z większych tam atrakcji dla obiektywów fotograficznych.


Kończymy zwiedzanie wraz z zamknięciem ruin, czyli o 17. Jest to wielka szkoda, ze zamykają tak wcześnie, bo naprawdę żal wychodzić.. wynika to ze względu równikowego zachodu słońca, które już o 18 udaje się na drugą półkulę.. Zatem nie pozostaje nic innego, jak kiedyś tam znów wrócić, wybierając drogę Inkaską..:-)


Dodam, że na terenie obiektu zakazane jest spożywanie posiłków. Jest możliwość 3 krotnego opuszczenia obiektu, za którego bramkami znajduje się i restauracja i toalety.Wieczorem, lub kolejnego dnia, dla zmęczonych nóg polecam kąpiele w basenach termalnych- Aguas Calientes.


Na temat tego, co spakować, jak się ubrać, cennika oraz historii Machu, następnym razem.Plus oczywiście więcej zdjęć!

Hasta luego !:-)



Wyraź swoją opinię, zostawiając komentarz.
Jeśli podobał Ci się ten wpis, podziel się nim na Facebooku!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz