Machu
Picchu, MARAVILLA- musisz tam być!
Chcę opisać, przynajmniej spróbować opisać , jak dotrzeć do Machu i mieć na tyle czasu żeby móc w spokoju delektować się jego niesamowitym pięknem. Cóż, reklamy nie zamierzam mu robić ..nie trzeba, sama wyjdzie podczas pisania/odczytywania tekstu..
Jak
to się zaczęło?
Banał,-wiadomo być w
Peru i nie zobaczyć Machu…Dobrze byłoby na własne oczy przekonać się jak wygląda
miejsce, które słynie w całym świecie. Mieć swoje zdanie na temat tego cudownego
‘’zabytku’’ (znajduje się na liście
siedmiu turystycznych cudów świata). No to pojechałam..
Jak
dotrzeć?
Możliwości jest kilka.
Wybrałyśmy opcję dojazdu busem z Cuzco do parkingu tzw. Hidroelectrica. Stamtąd
można udać się koleją do miasteczka Aguas Calientes, lub pieszo wzdłuż torów. Pokonanie 11 km. zajęło nam ok. trzech godzin.
To całkiem przyjemny spacer, przez dżunglę, trzeba tylko być czujnym, przy
przechodzeniu w tunelu( co oczywiście ze względów bezpieczeństwa jest
zabronione), czy nie zbliża się pociąg.
Cóż, spacer polecam
każdemu, kto wcześniej nie miał do czynienia z namiastką dżungli. Spotykamy bowiem
interesującą florę. ( z fauny udało mi się zobaczyć najcudowniejsze, kolorowe,
olbrzymie motyle. Niesamowite móc oglądać je w ruchu, a nie jako okazy w muzeum!) Miałam to szczęście, że towarzyszką mojej
podróży była Brazylijka, na co dzień mieszkająca niemalże w dżungli… dzięki
temu wszystkie moje ciekawskie pytania otrzymały odpowiedź J
Aguas
Calientes
Docieramy do miasteczka
Aguas Calientes, czy inaczej Machu Picchu Pueblo. Tam mamy dwa noclegi.
Miasteczko otoczone górami. W sumie mogłabym porównać do naszego Zakopanego.
Poza bliskością Inkaskich ruin, a także wód termalnych- nic tam mnie nie
zauroczyło…wręcz odwrotnie..
Polecono nam, aby
zarezerwować dwa noclegi w Aguas. Była to doskonała wskazówka. Ruiny dostępne
od 6 do 17. Dzięki temu, mogłyśmy spędzić tam calutki dzień, aż do zamknięcia.
Standardowo, jeśli jest się z biurem aby zdążyć na parking, trzeba opuścić ruiny
już ok. 11,- co dla nas było ogromną stratą.. Jeśli myślisz się tam wybrać, to
skorzystaj z tej rady!
Kto
rano wstaje,- podziwia mgłę ?!
Dzień dla nas zaczął się o 4. Wyjście na szlak 4:30. Rozpoczyna się on od wyjścia na most, który otwierany jest o 5. Słysząc niesamowite historie o podziwianiu wschodu słońca na szczycie, planujemy dotrzeć na górę najszybciej jak się da..
Korzystamy z usług
przewodnika, z którym mamy umówione spotkanie o 6:15, już na górze. Wejście na
górę zajmuje ok. 50 minut. Spodziewałam się, że będzie to większe wyzwanie ;-)
Zaczynamy wychodzić nocą,
w ciemnościach. Z czasem mrok zaczyna przeganiać
światło dzienne. Kroczymy we mgle, powoli zaczynają się wyłaniać chmury zza
których daje się zobaczyć fragmenty Andyjskich szczytów otaczających ten, do
którego zmierzamy.
Ruiny.
Docieramy na miejsce,
przekraczamy bramki wejściowe, nadal otoczeni mgłą. Wraz z przewodnikiem
rozpoczynamy spacer między ruinami, spowitymi mgłą. Sprawiają bardzo tajemnicze
wrażenie.. Z czasem mgła opada, robi się coraz jaśniej. Wschodu słońca jednak
nie udaje się nam zobaczyć.
Historie, które opowiada
nam przewodnik przedstawię w poście za tydzień. Około godziny 11 pogoda
całkowicie się zmienia. Słońce wcześniej delikatne, zaczyna naprawdę mocno
grzać. Ta zmiana pogody, pozwala nam
zobaczyć zupełnie inne oblicze ruin. Niemniej równie piękne.
Spacerujemy tarasami,
podziwiając zachowane budowle, zastanawiając się nad ich przeznaczeniem,
historią.. Naprawdę znajdujemy się w niesamowitym miejscu. O którym wiele
niestety nie wiemy..
Wspinamy się na pobliskiej
świątyni Intipunku, z której rozciąga się wspaniała panorama na ruiny, oraz
okalające je szczyty Wayna i Machu Picchu.
Mamy na tyle czasu aby móc pozwolić sobie na odpoczynek i spokojne zwiedzanie, bez pośpiechu. We wczesnych godzinach popołudniowych, daje się odczuć spadek ilości turystów w ruinach.
Ich miejsce zastępują
lamy, które stoicko wypasają się, nie
zważając na rangę miejsca. Wpisują się w otoczenie doskonale. Co też nie dziwi,
że są jedną z większych tam atrakcji dla obiektywów fotograficznych.
Kończymy zwiedzanie wraz z zamknięciem ruin, czyli o 17. Jest to wielka szkoda, ze zamykają tak wcześnie, bo naprawdę żal wychodzić.. wynika to ze względu równikowego zachodu słońca, które już o 18 udaje się na drugą półkulę.. Zatem nie pozostaje nic innego, jak kiedyś tam znów wrócić, wybierając drogę Inkaską..:-)
Dodam, że na terenie obiektu zakazane jest spożywanie posiłków. Jest możliwość 3 krotnego opuszczenia obiektu, za którego bramkami znajduje się i restauracja i toalety.Wieczorem, lub kolejnego dnia, dla zmęczonych nóg polecam kąpiele w basenach termalnych- Aguas Calientes.
Na temat tego, co spakować, jak się ubrać, cennika oraz historii Machu, następnym razem.Plus oczywiście więcej zdjęć!
Hasta luego !:-)
Wyraź swoją opinię, zostawiając komentarz.
Jeśli podobał Ci się ten wpis, podziel się nim na Facebooku!