piątek, 12 sierpnia 2016



Życie jak w Madrycie, to nam się marzy… TOP 4 !





Jakoś tak chyba się kojarzy, Madryt stolica kraju, konkuruje z Barceloną. Osobiście jakoś tak automatycznie pojawia mi się porównanie Warszawa-Kraków.. nie wiedzieć czemu…
;-)


W Madrycie poza brakiem dostępu do morza i sztuki Gaudiego, wszystko co potrzebne dla mieszkańca, czy turysty jest.









-Letras


Mnie osobiście zauroczyła dzielnica Barrio de las letras, czyli  w tłumaczeniu dzielnica liter.  Zawdzięcza swą nazwę pisarzom, którzy jak m.in. Cervantes czy Vega tam mieszkali. Poza oczywistymi i częstymi akcentami z dziedziny literatury, w tej części miasta napotykamy liczne urocze bary, restauracje. Przyjemnie również pospacerować uliczkami, poszukując na bruku kolejnych tekstów…













-Słyszeliśmy o Prado ?


Jeśli nie, to najwyższa pora. Muzeum zawierające jedne z najbogatszych zbiorów malarstwa, rzeźby  na świecie. Móc pójść tam, by zobaczyć dzieła m.in. hiszpańskich malarzy, tj. Goyi, czy Velazqueza to niesamowite przeżycie. Muzeum jest tak ogromne, że z pewnością 1 dzień to zbyt mało aby je zobaczyć. Byłam dwa razy i nadal mam niedosyt..
A co istotne, nie samym tylko Prado żyje Madryt. Muzeum Thyssen- Boromeusza, Muzeum Królowej Zofii i wiele innych.











Prado


-Czekolada ?


Czas na małe co nieco. Po zwiedzaniu, uzupełniamy zapas kalorii, ale w jakże przyjemny sposób? Najlepsza miejscówka w Madrycie, gdzie trzeba koniecznie pójść na ’’churros con chocolate’’, to Chocolateria San Gines. Specjalizuje się ona w sprzedaży tylko i wyłącznie churros i płynnej czekolady. To ten moment by znów poczuć się jak dziecko i zajadać się czekoladą J










-To teraz na trawkę ?


Przyszedł czas żeby troszkę pomarudzić.. Tu w kraju nie mamy takiego zwyczaju, wiadomo, że wynika to choćby z różnicy klimatycznej.. ale czy nie byłoby miło, uczynić tak jak to ma zwyczaj w Madrycie, położyć się na trawce w promieniach słońca, słuchając śpiewu ptaków…






Dla madrytczyków to normalna sprawa. Wchodząc do parku, zaraz rzuca się w oczy widok odpoczywających na trawie ludzi. Przetestowałam, dobrze robi taka przerwa podczas całodziennego zwiedzania miasta!


Last but not least.


Niedźwiadek na puerta del sol. To już w sumie jako ciekawostka. Wspina się on na drzewko poziomkowe. Jest to symbol Madrytu. Tutaj też podczas sylwestra zwyczajowo o północy, świętujący zajadają się rodzynkami, winogronem w liczbie dwunastu, co równe jest ilości miesięcy w roku.











Que aproveche!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz