Bo wszędzie jest blisko :-)

Amsterdam- tutaj babci nie zabieraj!

Nie za mały nie za duży. Idealny na około weekendowy wyjazd. Nudzić tam się z pewnością nie będziesz. Miasto przyciąga na wiele sposobów.

Podejrzewam, że każdemu inaczej się kojarzy, każdy wyobraża sobie inaczej symbol miasta. Ja mam kilka skojarzeń.
Jednym z pierwszych, jest to, że to miasto rowerów.

Ze względu na ograniczenia w ruchu samochodowym w ścisłym centrum, zyskują rowerzyści. Tutaj dziwi ilość jednośladów. Na każdym kroku wyłania się rowerzysta. Zaobserwować można rowery miejskie wyposażone w kosze, skrzynie. Mieszkańcy potrafią przewozić rowerem naprawdę wiele rzeczy. Zatem ostrzegam, spacerując tam miej oczy dookoła głowy i szanuj ruch zarówno pieszy jak i kolarski.

To co czuć już podczas zwykłego spaceru, mijając coffe shopy, to marihuana, którą właśnie tam możemy zakupić, w naprawdę niestandardowych rozwiązaniach. Choćby jako ciastka, lizaki. Wybór jest ogromny.

Amsterdam to miasto otwarte, które przyjmuje i łączy to co gdzie indziej jest zakazane, czy niemalże tabu. Tutaj ludzie nie patrzą krzywo na związki tej samej płci. Rozpoznawalna jest także dzielnica Red Light District, gdzie z zalegalizowanymi przybytkami prostytucji.

Przechodząc do rozrywek innego gatunku, chcę powiedzieć o kolejnych zaletach miasta. Kanały, to kolejne moje skojarzenie z Amsterdamem.

Miasto położone jest wśród setek kanałów, często otoczonych zielenią, oraz typową zabudową amsterdamską, z charakterystycznymi domami przystosowanymi do cumowania łodzi. Wiąże się to z historią miasta, gdy kanały były gówną drogą transportu towarów. Daje się często zauważyć łodzie-domy, cumujące, czy przepływające wzdłuż kanału.

Kolejna atrakcja stolicy Holandii to muzea. Przekrój jest spory. Zaczynamy od sztuki i tu poleca się Rijksmuseum, Van Gogh Museum, czy Stedelijk Museum. Dalej przechodzimy do Domu Anny Frank. To miejsce, w którym podczas wojny ukrywała się wraz z rodziną autorka ,,Dziennika’’.